poniedziałek, 28 marca 2011

Ciasto na śmietanie z jabłkami


Bardzo lubię ciasta robione na bazie śmietany. Są takie delikatne, wilgotne, puszyste i lekkie. I pyszne w dodatku :)
A najlepsze w tym cieście jest to, że robi się je szybko!

Tak sobie myślę, że już od jakiegoś czasu wszystko, co robię, robię "na szybko". Spotkania umówione na szybko, teksty na szybko napisane, szybkie rozmowy, szybki (i krótki - o zgrozo) sen, szybkie dania, jedzone na szybko (ostatnimi czasy głównym miejscem spożywania przeze mnie posiłków są autobusy i tramwaje. Pozdrawiam współpasażerów!), a w końcu i szybkie wypieki. Może lepiej tak "na szybko" niż wcale? Czekam na chwilę, kiedy będę miała na tyle czasu, że bez wyrzutów sumienia upiekę jakieś maksymalnie czasochłonne ciasto, które później ozdobię bardzo dokładnie (na co nigdy mi ów pędzący czas nie pozwala).
Cóż, kiedyś to nastąpi. Nie teraz, to później!

A póki co lekkie ciasto, kolejne z serii "wrzuć wszystko do miski i wymieszaj" (ale czyż takie nie są właśnie najlepsze?). Na górę położyłam jabłka z cynamonem, jako że uważam, że to kolejne z niebiańskich połączeń smakowych. Już niedługo chyba czas na jakąś szarlotkę :)



Składniki

  • 1/4 szklanki miękkiego masła
  • 1/3 szklanki cukru
  • 1 jajko
  • 1/2 szklanki kwaśnej śmietany (dałam 18%)
  • 1 łyżeczka aromatu waniliowego
  • 1 szklanka mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • szczypta soli

dodatkowo
  • 2 nieduże jabłka
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • 1 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżki zimnego masła
  • 4 łyżki mąki
  • 3 łyżki cukru


Wykonanie


Jabłka obrać i pokroić na małe kawałki. Wymieszać z cukrem i cynamonem, odstawić.
Do zrobienia kruszonki, wymieszać dobrze palcami masło mąkę i cukier. Powstałe ciasto ma mieć :grudkowatą" konsystencję i łatwo się kruszyć (ale nie rozsypywać jak grudki piasku). W razie potrzeby dodać więcej mąki/ masła/ cukru. (Jak widać, moja kruszonka była bardzo maślana i lekko się rozpłynęła :))
Rozgrzać piekarnik do 170 stopni C.
W misce utrzeć razem masło i cukier. Dodać jajko, śmietanę i aromat. Dobrze wymieszać. W osobnej misce wymieszać razem mąkę, proszek do pieczenia, sodę i sól i dodać masy. Wymieszać do połączenia się składników.
Wylać ciasto do przygotowanej kwadratowej formy o boku dł. 20 cm. (ale myślę, że powinna być większa - moje ciasto wyszło baardzo wysokie). Na górę rozłożyć równo jabłka. Całość posypać kruszonką.
Piec w rozgrzanym wcześniej piekarniku przez ok 40 minut lub do "suchego patyczka".

Smacznego!

czwartek, 24 marca 2011

Tort czekoladowy



...z kremem na bazie śmietany o smaku wiśni! Muszę przyznać, że nigdy nie lubiłam tortów. Zawsze wydawały mi się jakieś takie za ciężkie, "mulące" i zapychające. Może to przez tłuste maślane masy, albo niesamowicie alkoholowe ciasto? I pomimo, że ze względu na moje "tortowe skrzywienie", torty, które piekła mi babcia na moje urodziny były absolutnie leciutkie (głównie na bazie ptasiego mleczka), to i tak przełamać jakoś się nie mogłam. I tak było aż do momentu aż sama zaczęłam je piec.

Tort, który miałam upiec tym razem, miał być szybki (jak zawsze ścigam się z czasem), lekki i pyszny. Szybki był bardzo, lekki też (inaczej nie pokazałabym go światu!), a pyszny? Jak stwierdziły osoby jedzące go - "genialny!" I ja skromnie nie zaprzeczę :)

Nie lubię piec biszkoptów (nie mam chyba cierpliwości do ubijania białek), więc upiekłam go z innego ciasta, bez jajek. Wyszło miękkie i aromatyczne. Masę zrobiłam na bazie śmietany z galaretką wiśniową. W końcu połączenie smakowe czekolady i wiśni jest absolutnie idealne!



Składniki i wykonanie

Ciasto:

  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 1/2 szklanki mleka
  • 1/3 szklanki oleju
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 3 łyżki kakao
  • kilka łyżek dżemu/ marmolady/ konfitur (dałam marmoladę wieloowocową)
Nagrzać piekarnik do 170 stopni C.
Wymieszać ze sobą wszystkie "suche" składniki, w drugiej misce wymieszać wszystkie "mokre". Dodać suche do mokrych i dokładnie wymieszać. Przelać do tortownicy o średnicy 22-24 cm.
Piec w nagrzanym piekarniku przez ok. 50 minut lub do "suchego patyczka".
Wyciągnąć i wystudzić.



Krem:
  • 30 ml śmietanki 30%
  • 1 galaretka o smaku wiśniowym
Galaretkę rozpuścić w 1/3 szkl. wody i zostawić do napęcznienia. W tym czasie ubić śmietanę na sztywną (najlepiej, żeby była schłodzona). Napęczniałą galaretkę podgrzać (najlepiej w kąpieli wodnej), aż całkowicie  się rozpuści i będzie płynna. Do galaretki wmieszać ubitą śmietaną, dodając ja po łyżce. Krem odstawić do schłodzenia do lodówki na min. 30 minut.



Wystudzone ciasto przekroić na 3 części. Każdą z części posmarować kremem (ciasto jest na tyle wilgotne, że nie ma potrzeby, żeby je dodatkowo nasączać. Jednak jeśli ktoś chce, to jak najbardziej może) i przykryć blatem ciasta. Odstawić do schłodzenia, żeby krem już całkowicie stężał.



Polewa:
  • 100 g czekolady o zaw. 70% kakao
  • 30 ml śmietanki 30%
  • 1 łyżka masła
W garnuszku na małym ogniu podgrzać śmietankę, rozpuścić w niej połamaną czekoladę i masło, wymieszać. Gdy lekko wystygnie, polać nią tort.

Do dekoracji użyłam startej białej czekolady, jednak równie dobrze można użyć, orzechów, wiórków kokosowych, czy czego tylko chcemy.

Odstawić do zastygnięcia polewy. I gotowe!

Smacznego!

niedziela, 20 marca 2011

Pączki pieczone


Z przerażeniem zdałam sobie dziś sprawę z tego, jak dawno nie zamieściłam tu żadnego przepisu! W czasie sesji byłam pewna, że nie mam na nic czasu, ale teraz już wiem, że byłam w wielkim błędzie i żyłam w niesamowitej wręcz nieświadomości - to właśnie TERAZ nie mam na nic czasu! Dziś zaczęłam się w miarę odnajdywać w tym wszystkim, układać sobie plany działania w głowie i rozważać możliwości ich wykonania. Czyli nie jest źle :)

I tak oto znalazłam w końcu aparat i mogłam zgrać wszystkie zdjęcia moich dzieł kulinarnych, które czekają grzecznie na opublikowanie. Na początek zaległy i krzyczący z niecierpliwości przepis na pączki. Nietrudno się chyba domyślić, kiedy owe pączki powstały :)

I na początek muszę powiedzieć (żeby nie było żadnych wątpliwości), że pączki te bynajmniej NIE przypominają tradycyjnych smażonych w głębokim tłuszczu pączków, do których wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni. To raczej lekkie bułeczki z pysznym nadzieniem w środku.
Po drugie - te pączki są cudowne! Zapomnijcie o TYCH, które piekłam wcześniej, te o których piszę teraz są milion razy lepsze! Są dużo bardziej miękkie, nie wysychają tak szybko (czego niestety nie mogę powiedzieć, o tych wcześniejszych), są niesamowicie delikatne i (na serio) rozpływają się w ustach. Kocham, kocham, kocham! Pasują zarówno jako lekkie ciastka do kawy i herbaty (mmmm...), albo jako nieduża przekąska w ciągu dnia.

Samo ciasto wyrabia się bardzo dobrze. Nie jest to jednak ciasto, z którego można by zrobić drożdżowe rogaliki - jest zbyt miękkie i "zlewające się" (zapewne dlatego są takie delikatne). Na bułeczki, pączuszki itp. jest natomiast idealne.



Inspiracja stąd.

Składniki
  • 1/4 szklanki letniej wody
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka suchych drożdży
  • 2 1/2 szklanki mąki
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/4 szklanki cukru
  • 3 łyżki stopionego masła
  • 1 jajko
  • 3/4 szklanki letniego mleka
Dodatkowo
  • marmolada - u mnie różana
  • lukier
  • brązowy cukier
  • cynamon

Wykonanie

W małej miseczce wymieszać drożdże, 1 łyżeczkę cukru i 1/4 szklanki wody. Odstawić, aż zwiększy swoją objętość i się "spieni".
W dużej misce wymieszać mąkę, sól i pozostały cukier. Wlać wyrośnięty zaczyn drożdżowy, roztopione masło, jajko i mleko. Wyrobić ciasto przez ok. 15 min. - ma być elastyczne, miękkie i nie przyklejać się do ręki (do wymieszania składników można też użyć - przynajmniej na początku - łyżki). Uwaga - ciasto będzie bardzo miękkie i klejące, ale nie trzeba się tym przejmować, tylko cierpliwie wyrabiać, podsypując ewentualnie mąką.
Przykryć ciasto ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (powinno podwoić swoją objętość) na ok. 1 godzinę. 
Po wyrośnięciu przełożyć ciasto na oprószony mąką blat - ważne jest, żeby mieć mąkę pod ręką, jako że ciasto może okazać się bardzo klejące. Nie ugniatać ciasta. Rozwałkować je delikatnie na grubość ok 2 cm. i foremką (zanurzoną wcześniej w mące) wykrawać okrągłe pączki - ja darowałam sobie wykrawanie i formowałam kształtne kulki w rękach. Układać je na przygotowanej blaszce do pieczenia. Polecam robić małe kuleczki - pączki sporo rosną w czasie pieczenia. Odstawić takie surowe pączki do wyrośnięcia na ok. 20 min. W tym czasie rozgrzać piekarnik do 180 stopni C.
Wyrośnięte pączki posmarować odrobiną mleka  i piec  rozgrzanym piekarniku, aż uzyskają lekko brązowy kolor (ok. 10-15 minut). Zostawić do ostygnięcia na kratce.
Przygotować w tym czasie nadzienie - ja napełniałam pączki marmoladą po upieczeniu. Można też zrobić to wcześniej - przy formowania z ciasta pączków włożyć do środka trochę marmolady i już nadziane dać do upieczenia.
Upieczone i nadziane pączki można dowolnie udekorować. Ja moje polałam lukrem (wymieszałam cukier puder i odrobiną wody i aromatu waniliowego) i posypałam brązowym cukrem i cynamonem. Wyszło absolutnie pysznie!

Smacznego!

środa, 2 marca 2011

Pieczone pączki z cynamonową posypką



To było moim planem już od dawna - zrobić pączki! Ale nie takie smażone w głębokim tłuszczu, które później trzeba z niego odsączać na serwetkach, a po całym procesie ich tworzenia wietrzyć całą kuchnię (mieszkanie/dom) przesiąkniętą zapachem rozgrzanego oleju. Tak, może i jest w tym jakaś magia związana z całym rytuałem smażenia pączków na Tłusty Czwartek i sama z wielkim sentymentem wspominam, kiedy w dzieciństwie razem z babcią poświęcałyśmy temu całą "przed-czwartkową środę" - najpierw babcia w ogromnej misie wyrabiała dokładnie milion ciasta drożdżowego, dbając o to, żeby było dobrze napowietrzone, później ja z ekscytacją czekałam, kiedy wyrastało, aż w końcu zabierałyśmy się za smażenie, kończące się posypaniem wszystkich pączków (i - w moim przypadku - kuchni) dużymi ilościami cukru pudru. 
Jednak teraz chciałam czegoś innego. Czegoś lżejszego, puchatego, lekko słodkiego i rozkosznie rozpływającego się w ustach.


Chciałam - mam :)





Przepisu na pieczone pączki szukałam długo i (jak nietrudno się domyślić) miałam wielki problem, żeby zdecydować się, który wybrać. W końcu padło na TEN. I bardzo się cieszę, bo pączuszki są pyszne!
Co prawda ciasto z jakiegoś powodu na początku nie chciało ze mną współpracować, ale byłam cierpliwa i wszystko wyszło, jak należy :)


Same pączki są bardzo mięciutkie i puszyste, a co najlepsze - naprawdę rozpływają się w ustach! Nie są bardzo słodkie, jednak z posypką smakują doskonale. Oczywiście posypka MUSIAŁA być CYNAMONOWA (uzależnienie? nawyk?).
Część pączków upiekłam w kształcie oponek, z części zrobiłam mini-pączuszki, a część zrobiłam z konfiturą i polałam lukrem.


A najfajniejsze jest to, że moje pączkowe plany się nie skończyły i dziś dalszy ciąg pieczenia! :)






Składniki
  • 600 g mąki
  • 250 ml mleka (dolewałam więcej w czasie wyrabiania)
  • 30 g świeżych drożdży
  • 30 g cukru
  • 2 jajka
  • 60 g masła
  • marmolada - ewentualnie (u mnie różana)

Posypka:
  • 2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
  • 1 łyżeczka przyprawy korzennej (do pierników)
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 4 łyżeczki cukru
  • 4 łyżeczki cukru trzcinowego


Wykonanie
Rozgrzać piekarnik do 190 stopni C.
W ciepłym mleku rozpuścić cukier i drożdże i zostawić na ok. 15 min, żeby drożdże "ruszyły". Do miski wsypać mąkę, wlać rozczyn drożdżowy i rozpuszczone, przestudzone masło oraz jajka. Zagnieść ciasto (ma być gładkie, "lekkie" i nie klejące) i odstawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę (powinno podwoić swoją objętość).
Z ciasta urywać kawałki ciasta, formować kuleczki, lekko spłaszczyć, nadziać konfiturą i dokładnie skleić formując pączuszki i układać na blaszce pozostawiając do ponownego wyrośnięcia. Pozostałe ciasto lekko rozwałkować i wycinać oponki.
Wszystkie składniki posypki dokładnie ze sobą wymieszać.
Powstałe oponki posypać lub obtoczyć w posypce (jeśli posypka nie chce się przykleić, to posmarować oponki mlekiem lub wodą), układać na blaszce, pozostawić do lekkiego wyrośnięcia. Jeśli chcemy, żeby były bardziej rumiane, można posmarować je białkiem (ja moje zostawiłam blade, co uważam dodaje im tylko uroku).  Jak już wspomniałam, część polałam lukrem (wymieszałam cukier puder z odrobiną wody i aromatu waniliowego) i też posypałam posypką.
Piec w rozgrzanym piekarniku przez ok. 15 minut.

Smacznego!