Nie mam pojęcia, co kawa ma takiego w sobie, że tak bardzo ją lubię. Pewnie, kofeina, zastrzyk energii i te sprawy, ale piję ją chyba bardziej ze względu na ten smak. Po prostu lubię smak kawy. Ale nie mocnej, czarnej "siekiery", po której może zakręcić się w głowie, ani też nie mleka z plamką kawy (tak, tak, mowa tu o modnym ostatnio latte macchiato). Najbardziej lubię taką pomiędzy. Z mlekiem, ale bez przesady. I koniecznie z pianką i cynamonem!
Odkąd znajoma Włoszka powiedziała mi, że to, co my (nie Włosi) nazywamy kawą, to tylko "brudna woda", a jeśli chcę wypić prawdziwą kawę, to powinnam przyjechać do niej, zaczęłam się naprawdę zastanawiać nad smakiem, jego pochodzeniem, działaniem itp. Póki co wciąż jestem na etapie pogłębiania wiedzy na ten temat. Próbuję, porównuję, opiniuję.
Na chwilę obecną sama już nie wiem, czy lubię kawę bardziej ze względu na jej smak, czy okoliczności w jakich ją piję, a które zawsze związane są z chwilą wytchnienia, przerwy, spotkania ze znajomymi.
Jakiś czas temu zrobiłam tort kawowy (ale o tym później ;) ), któremu towarzyszyły takie oto trufelki. Przede wszystkim ze względu na smak (chociaż okoliczności być może też) warto ich spróbować. Są mocno kawowe, mocno czekoladowe i nie za bardzo słodkie. Takie do zjedzenia jednego, czy dwóch i odczucia pełnej satysfakcji :)
Przepis z książki "Wielka księga czekolady" (o której pisałam już tutaj)
Składniki
- 125 g grubo krojonej, gorzkiej czekolady
- 3 łyżki śmietanki 36%
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
- 1/2 łyżki likieru kawowego (dałam 1 łyżkę)
Wykonanie
W naczyniu z podwójnym dnem i lekko (!) wrzącą wodą rozpuścić czekoladę ze śmietanką. Odstawić do ostygnięcia.
Wymieszać kawę z likierem i dodać do czekolady. Schładzać w lodówce przez ok. godzinę, aż masa zgęstnieje.
Łyżką wyjmować porcje masy, formować je w okrągłe kule i wkładać do naczynia wyłożonego pergaminem. Masy powinno wystarczyć na około 12 sztuk. Przykryć i schładzać w lodówce aż do zesztywnienia.
Gotowe trufle obtoczyć w kakao.
Smacznego!
Dawno już nie robiłam trufli,kawowy to też zdecydowanie mój smak :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa uczta dla kawoszy :)
OdpowiedzUsuńOj, wszystko co kawowe to dla mnie jest pyszne:)
OdpowiedzUsuńmmm... muszą być pyszne! też jestem wielbicielką kawy (ja lubię ją chyba za gorzki smak) ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wielbiciele kawy są jeszcze wśród nas :) ostatnimi czasy większość moich znajomych otwarcie przyznaje się do niechęci wszystkiego, co jest związane z kawą.
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem po stronie Twoich znajomych - kawa w czystej postaci na razie nie jest w moim przypadku tym, co lubię najbardziej. Ale kawowe trufelki...mmmm, brzmi pysznie!
OdpowiedzUsuńwyglądają mega zachęcająco!!! muszę zrobić takie dla Małżona :)
OdpowiedzUsuńczekolada i kawa.. sama radośc.
OdpowiedzUsuńMalutkie kuleczki a tyle radości dają :)
OdpowiedzUsuńoj dają, dają :)
OdpowiedzUsuńCudowne, w dodatku kawowe, czyli moje ulubione!
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszły!
Podziwiam i serdecznie pozdrawiam - pysznie tu u Ciebie:)